Wstałam dziś z rana i już wiedziałam że muszę coś wymodzić. Jak to ze mną , która nie może usiedzieć na miejscu, nie czekając za długo wsiadłam w autko i wybrałam się na szperactwo. Długo nie musiałam szukać. Kawałek materiału sam mi wpadł w ręce. Ale co ja z niego zrobię? W pełni zadowolona wróciłam do domu. Obiad musi poczekać, maszyna w ruch i OTO efekt mojej porannej wyprawy...
Uszyłam dwie poszewki wzmocnione od środka włókniną co daje efekt puszystości.
...jak do szczęścia kobiety nie dużo trzeba.